Pamiętam, jak zobaczyłem plakat filmu Steven Soderbergha (Erin Brockovich, Ocean’s Eleven: Ryzykowna gra, Magic Mike) „Presence” w moim lokalnym kinie i widniał na nim tekst w stylu „odwrócenie do góry nogami schematu filmu o nawiedzonym domu”. Uwielbiam dobre filmy o nawiedzonych domach, więc byłem podekscytowany, żeby to zobaczyć, ale słyszałem bardzo mieszane opinie – niektórzy go pokochali, inni nienawidzili, a jeszcze inni mówili, że jest nudny. Przyznam, że plakat przykuł moją uwagę, ale zwiastun sprawił, że pomyślałem, iż może to być bardziej pretensjonalny horror.
Jak pobrać Presence
Presence miał premierę 24 stycznia 2025 roku. Można spodziewać się, że film będzie dostępny do pobrania lub streamingu na Hulu lub innej platformie cyfrowej kilka miesięcy po premierze kinowej. Kliknij przycisk Pobierz na końcu tej recenzji, aby sprawdzić aktualną dostępność.
Recenzja filmu
Film ma świetną obsadę: Lucy Liu i Chris Sullivan wcielają się w role rodziców – Rebeki i Chrisa Payne’ów. Chris i Rebekah mają napięte małżeństwo, ponieważ Rebekah zrobiła coś nie do końca legalnego w pracy, a Chris rozważa odejście. Oboje wypadają bardzo wiarygodnie, a ja jestem fanem obojga aktorów – Chris Sullivan był świetny jako Toby w This is Us!
Mają dwoje nastoletnich dzieci – Chloe i Tylera – w tych rolach Callina Lange i Eddy Maday. Chloe opłakuje śmierć przyjaciółki, która zmarła z powodu przedawkowania narkotyków, natomiast Tyler to trochę palant – jest arogancki, a matka wyraźnie go faworyzuje. Rodzina przeszła sporo i właśnie wprowadziła się do nowego domu.
Unikalna perspektywa na gatunek nawiedzonych domów
Nowy dom nie jest jednak świeżym początkiem, na jaki liczyli – mieszka w nim bowiem „obecność”. Obecność szczególnie interesuje się Chloe, a ta jest przekonana, że to jej przyjaciółka, bo czuje w niej coś znajomego. Jeśli spodziewasz się typowego filmu o nawiedzonym domu z dreszczami i strachem, to będziesz bardzo, bardzo zawiedziony.
W zasadzie mamy tu do czynienia z dramatem rodzinnym. Twist polega na tym, że wydarzenia oglądamy z perspektywy obecności, co było według mnie bardzo ciekawe. Od śledzenia rodziny, słuchania rozmów, po chowanie się w szafie Chloe i interakcje z otoczeniem – bardzo podobał mi się sposób realizacji filmu. To był naprawdę pomysłowy zabieg i Steven Soderbergh znakomicie sobie z nim poradził.
Czy warto obejrzeć Presence?
Mimo że podobał mi się sposób realizacji i uważam, że oglądanie wydarzeń z perspektywy obecności było fajne, to szczerze mówiąc, był to trochę nudny film. Na pewno go nie znienawidziłem, ale miałem wrażenie, że cały czas czekam, aż coś się wydarzy, a gdy już doszło do wielkiego zwrotu akcji, to… nie wiem, nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Na pewno mnie zaskoczyło, ale nie powaliło.
Presence to jeden z tych filmów, które trzeba zobaczyć samemu, żeby wyrobić sobie opinię. Jedni go kochają i uważają za bardzo sprytny, inni twierdzą, że jest strasznie nudny. Ja jestem gdzieś pośrodku, ale raczej nie obejrzę go ponownie – znam już twist, a za pierwszym razem nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Obejrzyj zwiastun – jeśli cię zainteresuje, może akurat trafi w twój gust.